sobota, 19 stycznia 2013

So it goes...

Nadszedł czas na kolejny wpis. Mobilizuję się by walczyć aby nie wyszło, że to jest tylko słomiany zapał do pisania na blogu,który skończy się po 3 postach i będę się starał jednak raz na jakiś czas tutaj zajrzeć i coś przeskrobać:) Jestem właśnie w pięknym miejscu, u mojej mamy na wsi koło Cekcyna w borach tucholskich. Jest to malownicze miejsce, idealne do praktykowania tego co wielu ludzi chciało by robić, czyli uciekania od zgiełku miasta, wyciszenia się, pobycia w otoczeniu natury i oddania się swoim ulubionym zajęciom. Ja tak właśnie to robię. Kiedy tu przyjeżdżam wiem już jak mój pobyt będzie wyglądał, raczej nie natrafiam na niespodzianki ( choć dzisiaj była rzecz niezwyczajna, mianowicie kolęda:) ) Jak tu jestem przeważnie oddaję się czytaniu, zawsze obejrzę jakiś film ( dziś Psycho Hitchcocka polecam, klasyk kina i naprawdę  świetny film, zapoczątkował ten typ tilmowy, prawdziwy majstersztyk, ale dziś nie o nim. Poza czytaniem i filmem mam tu do wykorzystania również inne przyjemne rozrywki, wcyhodzące trochę poza typowe formy rozrywkowe. W sumie żko to nazwać rozrywką, jest to bardziej relax. Kąpiel w wannie z gorącą wodą czytając ( w mieszkanicięu nie mam wanny, więc zawsze kiedy tu jestem z niej skorzystam. W dodatku zawsze idę pobiegać do lasu, dotlenić się rozruszać po zrelaksowaniu, zarzyć trochę ruchu i muszę przyznać, że bieganie w lesie to najlepszy sposób na bieganie. Czas leci w  mgnieniu oka, nim się obejrzę już mija 40 minut i muszę wracać:) Oczywiście mamusia również zapewnia mi ulubione doświadczenia dla kubków smakowych. Jakaś zupka, sałatka, albo dobry kawał mięsa (pozdro rez:) ) a wieczorem winko do filmu i pecik na tarasie z którego właśnie wróciłem. Czy to jest raj? czy tylko wygodnicki stan lenistwa? nie wiem, nie chcę tego i siebie oceniać, zresztą wpadam tu tylko raz na jakiś czas, powiedzmy co dwa tygodnie toteż chyba nie można tego nazwać nadmiernym lenieniem się, raz na jakiś czas można się wyluzować supełnie.

Okeej przejdźmy do głównego tematu notki, którym jest Kurt Vonnegut. Pisarz wyjątkowy, należy do moich ulubionych a jego linijka z tematu będzię ze mną już przez całe życie. Dziwie się czasem jak mam do czynienia z kimś potencjalnie dużo czytającym i kiedy wspominam nazwisko Kurta, nie słyszę odpowiedzi. A przecież powiedzmy sam tytuł "Śniadanie mistrzów" wszedł do potocznego słownika i jest często używany w różnych sytuacjach. np kiedy  osobnik na "glątwie" po całonocnej imprezie pierwsze co robi z rana to odpala papierosa i mówi, że to śniadanie mistrzów, przeważnie nie ma pojęcia, że jest taka książka.

Kurt ( bedę go nazywał poimieniu bo myślę, że moglibyśmy być ziomkami:) niestety zmarł w 2007 roku. Pierwszą książkę wydał będąc pare lat po półwieczu życia, co pociesza mnie, że nie mam co się sśpieszyć i nie muszę już napisać książki:) Odznacza się wyjątkowym stylem pisarskim. Jego książki są często odrealnione, zawierają elementy nadnaturalne. Czyta się je bardzo przyjemnie nie tylko dlatego, że ucieka w nich do magicznych sytuacji, ale ja najbardziej cenię u niego jego humor. Jest to humor specyficzny, raczej czarny, często związany ze śmiercią i krytyką jakości społeczęństwa. W tych ponurych żartach jest zawsze jakaś mądrość opisującą współczesną cywilizację. Moim zdaniem jest on trochę niedocenianym amerykańskim pisarzem. Z pewnością zasługuje na większą popularność, ale cóż, może to jeszcze przyjdzie. Czytałem pare z jego książek, Rzeźnie numer Pięć, opowiadającą o pobycie w Dreźnie podczas bombardowania, Śniadanie mistrzów, o pisarzu fantasy który w oblanych plastikiem stopach wchodzi do restauracji, Patrz na ptaszka, już nie chce mi się trochę wybierać z tego zbioru opowiadań jednej odstającej, Kocia kołyska, o naukowcu który stworzył morderczy specyfik i Witajcie w Małpiarni, również zbiór ciekawych różnorodnych opowiadań. Zostało mi pare książek w jego dorobku do przeczytania, chyba kiedyś wykończę tę listę, ale póki co myślę, że najbardziej chciałbym polecić Rzeźnie Numer Pięć i Śniadanie Mistrzów, to są jego najbardziej reprezentatywne książki, które mają w sobie całą kwintesencję klimatu pisarskiego Vonneguta. A więć, nie pozostaje mi nic innego jak zawołać CZYTAĆ CZYTAĆ! nie potrafie wyrazić jak cieszę się, że czytam, dało mi to tak wiele, więc każemu może dać sporo:)
Pozdro dla czytelników, szczególnie tych co wiem, że tu wejdą czasem czyli Rez i w sumie jeszcze nie rozpowszechniałem tego więcej:) Wstydzę się chyba póki co ale przyjdzie i na promocję czas:)

piona
a jeszcze pozdro od kici, która wyrzewa się na kaloryferze:) i załączam piosenkę zespołu, który za mną chodzi i mnie trzyma od jakiegoś czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz